.

Kiedy spotkasz uratowanego alkoholika, masz przed sobą bohatera. Czyha w nim bowiem uśpiony wróg śmiertelny. On zaś trwa obciążony swą słabością i kontynuuje mozolną swą drogę poprzez świat, w którym panuje kult picia. Wśród otoczenia, które go nie rozumie. W społeczeństwie, które sądzi, że ma prawo z żałosną nienawiścią spoglądać na niego z góry, jako na człowieka pośledniejszego gatunku, ponieważ ośmiela się płynąć pod prąd alkoholowej rzeki. Kiedy spotkasz takiego człowieka, wiedz, że jest to człowiek „w bardzo dobrym gatunku”!

Friedrich von Bodelschwingh (1831-1910)

DDA

Dorastaliśmy w rodzinach dysfunkcyjnych. Ich środowisko wypaczyło nasze myślenie o nas samych i o otaczającym nas świecie. Widząc siebie w krzywym zwierciadle informacji i sygnałów dawanych nam przez naszych rodziców, uwierzyliśmy, że jesteśmy „nie w porządku”. Zostaliśmy pozbawieni naszej autentycznej tożsamości i zaczęliśmy szukać sposobów na dobre samopoczucie. Chociaż wyglądamy jak dorośli, nadal zachowujemy się jak dzieci i pozwalamy, aby inni mieli wpływ na nasze myślenie o sobie, nasze poczucie własnej wartości i nasze szczęście. Nasze nieprawidłowe myślenie było przyczyną tego, że podejmowaliśmy decyzje, które nas niszczyły. Dlatego też chcemy przestać poprawiać własne samopoczucie nieskutecznymi zachowaniami, nadużywaniem innych ludzi, seksem, substancjami odurzającymi, manią posiadania, manią sukcesu, pieniędzmi itp.
 
„12 Kroków dla Dorosłych Dzieci z uzależnieniowych i innych rodzin dysfunkcyjnych”

SYNDROM DDA:
Zespół utrwalonych osobowościowych schematów funkcjonowania psychospołecznego powstałych w dzieciństwie w rodzinie alkoholowej, które utrudniają osobie adekwatny, bezpośredni kontakt z teraźniejszością i powodują psychologiczne zamknięcie się w traumatycznej przeszłości. Powoduje to przeżywanie i interpretowanie aktualnych wydarzeń i relacji przez pryzmat bolesnych doświadczeń z dzieciństwa. Zniekształcenia te nie są przez DDA uświadamiane. Schematy te są destrukcyjne i powodują wiele zaburzeń pacjenta w kontakcie z samym sobą oraz z innymi osobami, szczególnie z tymi, z którymi pacjent jest w bliskich związkach. (Zofia Sobolewska-Mellibruda)
PRZYCZYNY SYNDROMU DDA:
  • duża ilość traumatycznych doświadczeń,
  • chaos i nieprzewidywalność zdarzeń i zachowań dorosłych,
  • stałe napięcie, życie w przewlekłym stresie,
  • dominacja cierpienia,
  • niezaspokajenie potrzeb i zaniedbania rozwojowe,
  • brak oparcia, odrzucenie, opuszczenie,
  • zagrożenie i przemoc domowa,
  • nadużycia seksualne,
  • brak spójnych norm i wartości,
  • ogrom wstydu,
  • niepełny przebieg procesu rozwoju więzi,
  • brak granic,
  • lekceważenie i ośmieszanie w wychowaniu,
  • życie w tabu, zaprzeczaniu i iluzji,
  • izolacja i brak bliskości,
  • niemożność dotarcia dziecka do prawdziwej osobowości rodziców, kiedy zadaje im pytania na temat swojej egzystencji.

OBJAWY SYNDROMU DDA:
  • krzywda emocjonalna wynikająca z odrzucenia przez rodziców (rodzice byli albo zajęci piciem alkoholu, albo skupieni na piciu partnera, partnerki)
  • obarczenie przez rodziców konsekwencjami ich choroby uzależnienia i/lub współuzależnienia.
  • zakotwiczenie emocjonalne w relacji z rodzicami w roli dziecka.
  • zależność, trudność w separacji,
  • problemy w kontakcie ze swoimi uczuciami i potrzebami
  • niejasność uczuć i potrzeb, nieadekwatny obraz siebie, niska samoocena i poczucie własnej wartości
  • brak świadomości i umiejętności obrony własnych i respektowania cudzych granic;
  • chaos pojęciowy zrównujący w sferze przekonań strach z szacunkiem, powodujący trudności w budowaniu relacji z autorytetami;
  • wypieranie poczucia krzywdy doznanego w dzieciństwie;
  • trudność w budowaniu relacji z innymi (w tym z osobami płci przeciwnej),
  • brak jasnych wzorców dotyczących ról związanych z płcią;
  • lęk przed bliskością
  • wrogość w relacjach,
  • nadodpowiedzialność i nadkontrola,
  • nieufność i wzmożona kontrola
  • potrzeba akceptacji za wszelką cenę
  • lęk przed odrzuceniem skojarzony z doświadczeniami z relacji z rodzicami;
  • podwyższony poziom lęku,
  • zwątpienie w siebie, niskie poczucie własnej wartości,
  • poczucie winy, wstydu i strachu,
  • zamknięcie w sobie, skrytość,
  • pesymizm,
  • samotność, izolacja,
  • brak równowagi, drażliwość, histeryczność, huśtawki emocjonalne, zalegające uczucia złości, lęku, wstydu, smutku poczucia winy i krzywdy, chroniczne napięcie,
  • potrzeba mocnych wrażeń, zachowania ryzykowne (sięganie po substancje zmieniające świadomość, agresja, autoagresja itp.
  • czarno-białe spostrzeganie świata
  • perfekcjonizm, skłonność do kompulsywnych zachowań, somatyzacje, impulsywne zachowania, zachowania seksualne
  • trudności z określaniem celów życiowych utrata sensu życia, utrata energii
  • depresje, zaburzenia jedzenia, snu, mowy

Dorosłe Dzieci...
  • zgadują co jest normalne;
  • mają trudności z przeprowadzeniem swoich zamiarów od początku do końca;
  • kłamią, gdy równie dobrze mogłyby powiedzieć prawdę;
  • osądzają siebie bezlitośnie;
  • mają kłopoty z przeżywaniem radości i z zabawą;
  • traktują siebie bardzo poważnie;
  • mają trudności z nawiązywaniem bliskich kontaktów;
  • przesadnie reagują na zmiany, na które nie mają wpływu;
  • bezustannie poszukują potwierdzenia i uznania;
  • myślą, że różnią się od wszystkich innych;
  • są albo nadmiernie odpowiedzialne albo całkowicie nieodpowiedzialne;
  • są niezwykle lojalne, nawet w obliczu dowodów, że druga strona na to nie zasługuje;
  • ulegają impulsom;
  • czują się winne stając w obronie własnych potrzeb i często ustępują innym;
  • czują strach przed ludźmi, a zwłaszcza przed wszelkiego rodzaju władzą i zwierzchnikami;
  • czują strach przed cudzym gniewem i awanturami;
  • lubią zachowywać się jak ofiary;
  • bardzo boją się porzucenia i utraty;
  • obawiają się ukazywania swoich uczuć;
  • łatwo popadają w uzależnienia albo znajdują uzależnionych partnerów;
  • są impulsywne - mają tendencję do zamykania się w raz obranym kierunku działania bez poważnego rozpatrzenia innych możliwości postępowania i prawdopodobnych konsekwencji podjętych działań, ta impulsywność prowadzi DDA do zamieszania, nienawiści do samych siebie i utraty kontroli nad otoczeniem; w dodatku potem zużywają przesadną ilość energii na oczyszczenie sytuacji.
Historie, które scenariusz pisało życie

„Tylko czasem jestem szczęśliwa” – Agata, 31 lat

Mam synka, 6 lat, nie chcą go dać do szkoły, ponieważ uważają, że ma problemy z zachowaniem…
Ja to wiem, ale jak miałam się przyznać, że to przez jego dysfunkcyjną matkę? Nie umiem się nim zająć, wkurza mnie i drażni, czasem mam go naprawdę dość. Mąż mi ciągle powtarza, ze jestem do dupy matką i ma rację… jestem do niczego
Już od lat zdaję sobie sprawę, że moje problemy emocjonalne związane są z ojczymem alkoholikiem…
Zamieszkał z nami jak miałam 6 lat. Na początku było ok, ale szybko się zmieniło. Ciągle pił, prawie codziennie, nie miał stałej pracy, a wszystko co gdzieś na boku zarobił to przechlał. Całe utrzymanie było na mamy głowie.
Gdyby pił i potem zaraz się kładł, to może by nie było tak źle, ale tak nie było. Juz od progu zaczynał gadać. Miałam dość, bo ile można nawijać ten sam temat? Ja zawsze wysłuchiwałam, że jestem zerem, śmieciem, nic nie wartym, który on utrzymuje i powinnam być mu wdzięczna za to, i go słuchać, i mówić, jak ja kocham swojego tatusia…
Znęcał się nade mną psychicznie. Nie pozwalał spać w nocy, przychodził i krzyczał na mnie pół nocy… ja płakałam…
Pamiętam, jak kiedyś obudził mnie w nocy pijany, rzucił we mnie reklamówką z bułkami i kazał „żreć”. Krzyczał, że jestem niewdzięczna, bo on po nocy jechał, żeby mi bułki kupić, miałam 8-9 lat i potrafiłam się tylko rozpłakać i powiedzieć, że nie chce… To go jeszcze bardziej rozwścieczyło i krzyczał jeszcze bardziej.
Pamiętam, jak zgwałcił mamę, słyszałam przez ścianę… to było straszne. Zresztą nie jeden raz to zrobił, wiele razy słyszałam, jak mamę zmuszał. „Dzięki temu” mam siostrę. Jak się urodziła, nienawidziłam jej, choć to nie była jej wina przecież.
Pamiętam wiele awantur, krzyków, bicia mamy, krzyczałam wtedy ile sił: „Pomocy!” – nikt nie przyszedł… Przez lata krzyczałam i nigdy nikt nam nie pomógł… Raz mama poszła na policję, ale to go tylko jeszcze bardziej rozwścieczyło, bo oczywiście mu powiedzieli, że żona złożyła skargę.
Teraz jak jestem dorosła i patrzę wstecz, to rozumiem, dlaczego mam kłopoty w kontaktach z innymi, bo albo za bardzo się staram i potem to wykorzystują (przeważnie faceci), albo odrzucam jakieś przyjazne gesty… Bardzo się staram być akceptowana, choć w głowie mi siedzi ciągle, że nie jestem warta uwagi, że jestem nikim. Przez to zdradziłam męża, bo dałam się złapać na miłe słówka, czułam się przez chwilę wyjątkowa. Jest mi z tym źle, bo wiem, ze mąż już teraz nie ufa mi jak kiedyś. Ale najgorsze jest to, że mi to wypomina, że słyszę, jaka zła jestem. Jak się wkurzy, nawet o jakąś drobnostkę, to zaraz mi wypomina i od słowa do słowa jestem dziwką, głupią idiotką… Czuję się potem znów jakbym miała 8 lat i słyszała od ojczyma, że jestem śmieciem. To burzy moje poczucie wartości i nie umiem sobie poradzić ze swoim bólem. Żyję w tym związku i tylko czasem jestem szczęśliwa, ale tylko czasami… Teraz wiem przynajmniej dlaczego, ale nadal nie wiem jak sobie i mojej rodzinie pomóc.
Agata, 31 lat

„Wracam tam i nie śpię w nocy ”

Mam na imię Kasia, mam 25 lat.
Kiedy myślę od czego zacząć, czuję straszny ból… czy można to opisać? Czasami nienawidzę sama siebie, ponieważ nie umiem docenić tego co mam: jestem zdrowa, mam możliwość studiowania, mam wspaniałego narzeczonego… Jest jednak coś, co mnie niszczy, zabija, odbiera wiarę w siebie i sprawia, że czasami nienawidzę życia.
Mam czworo rodzeństwa, pamiętam te noce, kiedy leżałam w łóżku każdego dnia modląc się, by tata przyszedł trzeźwy… Zazwyczaj wszyscy już spaliśmy, kiedy wybudzały nas ze snu krzyki, a potem dźwięk otwieranych drzwi do naszego pokoju. To nie ja obrywałam, ale moje starsze rodzeństwo, do tej pory mam w uszach krzyki, płacz, błaganie, żeby nie bił… Potem wracali do łóżek i długo płakali. A ja? Ja zawsze byłam tą grzeczną córeczką, która robiła wszystko idealnie mając nadzieję, że w ten sposób naprawi swoją rodzinę…
W tym wszystkim była jeszcze mama, początkowo biernie się przyglądająca, choć pamiętam jak czasami sama potrafiła bez powodu znęcać się nad moim starszym bratem. Potem sama zaczęła pić… Tak już zostało do tej pory…
Najgorzej wspominam czasy, kiedy przygotowywałam się do matury… Wracałam do domu modląc się, by tym razem było normalnie… I po raz kolejny się zawodząc. Mama zazwyczaj piła z koleżankami, teraz już nie potrzebuje towarzystwa. Pije sama, myślę że codziennie. Chowając się po kątach, udając że nic nie piła, jak gdyby ten smród alkoholu można było ukryć. Tyle razy płakałam, błagałam, aby przestali pić… Obiecywali mi wiele razy płacząc razem ze mną, raniąc mnie podwójnie przychodząc na drugi dzień nachlanymi.
Chcę zaznaczyć, że nigdy nie brakowało nam jedzenia, chodziliśmy czyści i ubrani. Kiedy nie piją są normalni, kochani… Nasycam się wtedy nimi, bo to daje mi siłę, by żyć… Pamiętam, jak stawałam między nimi podczas awantur, kiedy już moje starsze rodzeństwo się wyprowadziło, mama rzucała w tatę wszystkim, co było pod ręką, chciałam go obronić, wtedy trochę się opamiętywała, ale zadawała ciosy słowami, które jak nic w życiu bolą najbardziej do dzisiaj. Tata oczywiści nie pozostawał jej dłużny…
Dziś mieszkam razem z chłopakiem 200 km od nich. Jestem na 5 roku studiów, czasami łapie się na tym, że tak jak kiedyś, robię wszystko, by byli dumni ze mnie… Każdy mój dzień jest wypełniony lękiem, boją się, że odbiorę telefon i ktoś powie mi, że to się właśnie stało, że stała się tragedia. Każdą moją miłą chwilę w życiu przerywa wewnętrzny głos „Ty się bawisz, cieszysz, a co robią oni? Są pijani? Zadzwoń i sprawdź!” Mam lęki, boję się wychodzić z domu, czasami nie mam sił wstać z łóżka. Często czuję się, jak zwykły śmieć. Dziś właśnie wróciłam z weekendu spędzonego u nich. Byli pijani, ale nie awanturowali się. Mimo to leżałam w tym samym pokoju nasłuchując każdego stuknięcia, trzęsąc się ze strachu. Dom, który tak kocham, jest dla mnie zarazem miejscem przerażającym, w którym budzą się wszystkie złe wspomnienia. Mimo to nie potrafię tam nie wracać… Wracam i za każdym razem nie śpię w nocy, przeżywając wszystko od nowa…
Kasia, 25 lat

Krótka opowieść Ani.

W mojej rodzinie problem alkoholu dotyczył mojego taty, który pił odkąd pamiętam.
Pierwsze bardzo niemiłe wspomnienia z tym związane mam z wieku około 2 lat. Kiedy ojciec był pijany stawał się agresywny w stosunku do matki. Nieraz miała miejsce sytuacja, że musiałyśmy uciekać z domu – mama, ja i moja młodsza siostra. Jako dziecko, nastolatka, miałam wielkie trudności w nawiązywaniu kontaktów z rówieśnikami. Zawsze zamknięta w sobie, wylękniona, nieśmiała, z niskim poczuciem własnej wartości. Bardzo wcześnie wyszłam za mąż i urodziłam pierwsze dziecko. Moje małżeństwo było totalnym koszmarem.
Mąż w ogóle nie liczył się z moim zdaniem, ja w żadnej sprawie nie miałam nic do powiedzenia. W końcu po 10 latach odważyłam się zakończyć ten związek, choć to bardzo dużo mnie kosztowało. Nie potrafiłam żyć sama, czułam się strasznie, a swoje smutki zaczęłam ku mojemu przerażeniu topić w alkoholu.
Wtedy poznałam swojego obecnego partnera, nawet nie starałam się go dobrze poznać, tylko cieszyłam się, że znalazł się ktoś, kto chce być ze mną i z moim dzieckiem. Po roku znajomości pojawił się syn i wtedy pojawiły się problemy. Zaczęłam miewać bardzo duże wahania nastroju, swoimi myślami potrafiłam się doprowadzić do takiego stanu, iż podejmowałam próby samobójcze, upijałam się by nie czuć, w tym momencie traciłam całkowitą kontrolę nad sobą. Takie spadki nastroju pojawiały się różnie – raz na miesiąc, raz na dwa miesiące, aż w końcu nie mogąc poradzić sobie sama ze sobą zaczęłam szukać pomocy u psychologa i to właśnie on nakierował mnie na DDA.
Kiedy przeczytałam kilka artykułów na ten temat zrozumiałam, że to właśnie może być powodem moich zachowań. Mam zamiar dalej uczęszczać na spotkania z psychologiem i zacząć w końcu normalnie żyć. Teraz wiem, że jest nadzieja i że nie tylko ja borykam się z tego typu problemem. Chcę ratować swój związek i swoją rodzinę. Nie chcę, aby moje dzieci przechodziły to samo, co ja z matką alkoholiczką, bo jak na razie alkohol daje mi ukojenie, co bardzo mnie martwi. Zdaję sobie sprawę, że nie prowadzi to do niczego dobrego.

Ania, DDA, 33 lata

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz